wtorek, 29 grudnia 2015

Ups - zostawiliśmy nosidło w domu..... czyli zostały tylko nogi


Lila sporo już w swoim pięcioletnim życiu szczytów zdobyła, przegoniliśmy już ją trochę, ale..... 
zawsze do tej pory towarzyszyło nam nosidło..... było wszędzie - i w schronisku przy Pięciu Stawach i na Śnieżce i na Szrenicy, i na Babiej Górze i na trzech Koronach. W schronisku przeszliśmy z Chochołowskiej na Grzesia potem Rakoń i wróciliśmy do Chochołowskiej, byliśmy też oczywiście w Dolinie Kościeliskiej.... ale razem z nami było też nosidło....

No i nastał ten dzień, kiedy stwierdziliśmy, że Łukaszowe plecy więcej nie wytrzymają......

I poszliśmy w góry... Na początek Beskid Wyspowy a konkretnie Luboń.

Wybierając trasę nie wiem czym się kierowaliśmy ale..... dobrze na tym wyszliśmy ;) bo im więcej skał tym Lila bardziej zadowolona - a skał bylo dużo :)



Dotarliśmy do Rabki Zaryte i tam tzw Percią Borkowskiego weszliśmy na Luboń!

Pierwszy zupełnie samodzielnie zdobyty szczyt! W tempie szybszym niż oznakowania na szlaku!! To był wyczyn i duma. w schronisku zakupiliśmy książeczkę GOT PTTK i rozpoczęliśmy pieczątkowe szaleństwo :)
























Wróciliśmy niebieskim szlakiem do Rabki Zaryte po drodze obserwując wszystko co się dało


Po zdobyciu szczyty zaliczyliśmy jeszcze pobliski rabkoland ale...... Lilcia nie lubi karuzel :) więc zdecydowanie większą atrkcją były góry 



Praktyczne informacje:
  • W Rabce - Zaryte nie ma żadnego parkingu - samochód trzeb zostawić na poboczu
  • Dla kogo - perć Borkowskiego dla co najmniej pieciolatka - zdecydowanie nie z nosidłem itp - szlak niebieski dla każdego
  • Szczyt do zdobycia nawet przez bardzo małe nóżki
  • Luboń może być pierwszym przystankiem na trasie kolejnych Beskidzkich Schronisk

Rodzinkowe podsumowanie:
termin: 6.06.2015
Uczestnicy: Lila, Ula, Łukasz
Dystans: 7,6 km wg endomondo :)
Trasa; Rabka Zaryte- Luboń Wielki - Rabka Zaryte


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz